W oku kamery i na podsłuchu? Spółdzielnia wyjaśnia.

Mieszkańcy bloku mieszkalnego przy ul. Mickiewicza 13 w Jaśle nie kryli oburzenia, gdy nie tak dawno dowiedzieli się o tym, że Spółdzielnia „Wiertnik” nie tylko monitorowała obraz, ale również dźwięk. Wszystko wyłapywała kamera zamontowana na ścianie budynku. O nagraniu z „bonusem” dowiedzieli się przypadkiem. Wiesław Merkwa, prezes zarządu spółdzielni wyjaśnia, że do nagrania dźwięku doszło najprawdopodobniej na skutek błędu oprogramowania lub niewłaściwej konfiguracji przez firmę instalującą monitoring.

Spółdzielnia „Wiertnik” w Jaśle zainstalowała monitoring wizyjny w 2021 r. na czterech administrowanych przez nią blokach. Jak podkreśla prezes zarządu spółdzielni, ma to na celu zapewnić bezpieczeństwo i chronić mienie. Sęk w tym, że mieszkańcy dotarli do nagrania, które nie tylko nagrało obraz, ale również zarejestrowało dźwięk. Sprawa wyszła na jaw, kiedy przed blokiem doszło do kolizji samochodu z opadającą rogatką. Zabezpieczony film ze zdarzenia ujawnił nagrywanie dźwięku. Mieszkańcy byli w szoku.

 Ludzie mają kamerę pół metra od okien. To wszystko słyszy zarząd. Ci ludzie są inwigilowani. Ja też nieświadomie mogłem żonie podać numer pin do karty, albo rozmawiać o sprawach prywatnych np. o stanie zdrowia mojego dziecka. Oni to wszystko słyszą – mówi zbulwersowany mieszkaniec. – Nie chcę tego robić, ale jeżeli spółdzielnia nic z tym nie zrobi to to trzeba będzie napisać pismo do prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych do Warszawy – dodaje.

Mieszkańcy twierdzą, że nikt nie informował mieszkańców o tym, że kamery będą zainstalowane. O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy prezesa Spółdzielni Wiertnik w Jaśle. – Zarząd zlecił montaż monitoringu wizyjnego profesjonalnej firmie na podstawie Uchwały Nr6/2021 Rady Nadzorczej z dnia 28.07.2021 r. zatwierdzającej „Plan robót remontowych po wprowadzeniu korekt na 2021 r.” Obszar monitoringu jest oznakowany tablicami ostrzegawczymi, nagrywanie jest cykliczne, to znaczy kolejne nagranie jest nagrywane na poprzednie, nagrywania nie są archiwizowane, nie ma osoby, która obserwuje obraz z monitoringu, sprawdzanie nagrań odbywa się po zgłoszeniu zdarzeń losowych. Mieszkańcy spółdzielni zostali poinformowani o zainstalowaniu monitoringu poprzez wywieszenie tablic informacyjnych – wyjaśnia Wiesław Merkwa, prezes zarządu Spółdzielni Wiertnik w Jaśle.

Dlaczego kamera zainstalowana na bloku nr 13 przy ul Mickiewicza w Jaśle nagrywała obraz i dźwięk, jeżeli umowa obejmowała jedynie monitoring wizyjny bez nagrywania dźwięku? – Kamera zainstalowana na bloku nr 13 przy ul. Mickiewicza w Jaśle, prawdopodobnie na skutek błędu w oprogramowaniu lub niewłaściwej konfiguracji przez firmę instalującą monitoring nagrała dźwięk w czasie zdarzenia. Po otrzymaniu sygnalizacji dokonano przeglądu całego monitoringu w spółdzielni, skasowano wszystkie nagrania oraz dokonano ponownej konfiguracji systemu monitoringu poprzez trwałe wyeliminowanie możliwości nagrywania dźwięku – tłumaczy prezes Merkwa.

Do sprawy na temat nagrywania dźwięku odniósł się również adwokat Tymoteusz Skrzypek z ATS Kancelaria Prawna, który wyjaśnia kiedy jest ono dozwolone i przez kogo, a kiedy jest to bezprawne działanie. – Rozporządzenie RODO wprowadziło uregulowania, zgodnie z którym dozwolone jest przetwarzanie danych jeżeli: „przetwarzanie jest niezbędne do celów wynikających z prawnie uzasadnionych interesów realizowanych przez administratora lub przez osobę trzecią, z wyjątkiem sytuacji w których nadrzędny charakter wobec tych interesów mają interesy lub podstawowe prawa i wolności osoby, której dane dotyczą, jest dzieckiem” . W szczególności więc monitoring wizyjny jest wykorzystywany w celu ochrony nieruchomości przed czynami zabronionymi, w praktyce najczęściej jego celem jest odstraszanie od kradzieży czy włamań – podkreśla. – W przypadku osób prywatnych, mieszkających w domach wolnostojących sytuacja jest dość jasna, osoby takie mają prawo zamontować kamerę ale kamery te nie powinny swoim zasięgiem wykraczać poza nieruchomość i naruszać prywatności innych osób. Przepisów RODO nie stosuje się do przetwarzania danych osobowych przez osobę fizyczna w ramach czynności o czysto osobistym lub domowym charakterze. Sytuacja komplikuje się jeśli chodzi o monitoring zakładany przez zarządców budynków wielorodzinnych. Co do zasady właściwe organy powinny w tej kwestii podjąć uchwałę i jeśli nie zostanie ona zaskarżona przez mieszkańców przyjmuje się ich dorozumianą zgodę. Powyższe rozważania odnoszą się do monitoringu rejestrującego jedynie obraz. Sytuacja staje się problematyczna, jeśli monitoring obejmuje również nagrywanie głosu. Co do zasady uważa się, że głos jest daną biometryczną. Dane takie podlegają wzmożonej ochronie prawnej. Przepisy RODO stoją na stanowisku, że nie można przetwarzać danych o takim charakterze. Przetwarzanie głosu możliwe między innymi w sytuacji gdy osoba, której dane dotyczą wyrazi wyraźną zgodę lub przetwarzanie jest niezbędne do ochrony żywotnych interesów tej osoby. Nagrywanie dźwięku ogranicza swobodne zachowanie ludzi, narusza ich prawo do prywatności i godzi w dobra osobiste – wyjaśnia adwokat T. Skrzypek.

Jak zaznaczył, sytuacja wygląda nieco inaczej, gdy mamy do czynienia z imprezą masową czy kamerami nasobnymi policjantów. – W polskim porządku prawnym uregulowano dopuszczalność nagrywania zarówno wizji jak i audio w przypadku imprez masowych oraz kamer nasobnych używanych przez funkcjonariuszy Policji. Rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 10 stycznia 2011 r. w sprawie sposobu utrwalania przebiegu imprezy masowej reguluję dopuszczalności cel stosowania monitoringu podczas imprez masowych. Na postawie przepisów tego rozporządzenia obowiązkowe jest utrwalanie imprez masowych odbywających się na stadionach, obiektach lub terenach umieszczonych we właściwym wykazie. Rozporządzenie nakłada obowiązek nie tylko rejestrowania obrazu imprezy masowej, ale w określonych miejscach również i dźwięku. Miejscami tymi są sektory dla uczestników imprezy oraz płyta boiska lub scena –dodaje.

Jak można zauważyć, od pewnego czasu na mundurach funkcjonariuszy możemy dostrzec kamery nasobne, które nagrywają zarówno obraz oraz dźwięk podczas interwencji. – Jest to działanie w pełni legalne ponieważ ustawa o Policji nadaje funkcjonariuszom uprawnienia do rejestrowania obrazu zdarzeń w miejscach publicznych, a podczas czynności o operacyjno –rozpoznawczych i administracyjno – porządkowym również dźwięku – zapewnia.

Autor: Ilona Dziedzic

Zobacz artykuł z komentarzami na stronie portalu Jasło dla Ciebie – Jaslo4u.plLINK

Mieszkańcy osiedla Gądki nie chcą masztu

Odkąd mieszkańcy osiedla Gądki dowiedzieli się, o tym, że sieć Play zamierza budować maszt w pobliżu ich domów, zebrali podpisy i złożyli pisma do władz samorządowych miejskich oraz powiatowych, szukając wśród nich wsparcia. Na nic to jednak wiele się zdało, bowiem zmieniły się przepisy, które ułatwiają operatorom stawianie stacji bazowej. Niedawno inwestor uzyskał pozwolenie na budowę.

W kwietniu br. mieszkańcy osiedla Gądki w Jaśle spotkali się z naszą redakcją, z uwagi na fakt, iż dowiedzieli się o planowanej budowie bazy telefonii komórkowej sieci Play. Nie kryli zdziwienia, kiedy okazało się, że lokalizacja inwestycji została zatwierdzona przez jasielski magistrat poprzez wydanie 19 stycznia decyzji o ustaleniu lokalizacji inwestycji celu publicznego o znaczeniu gminnym. Następnie sprawa została przekazana do Starostwa Powiatowego w Jaśle, który jako organ administracji architektoniczno-budowlanej prowadziło postępowanie w sprawie wydania pozwolenia na budowę.

Nikt z mieszkańców uczestniczących w spotkaniu z naszą redakcją nie widział ogłoszenia wywieszonego w styczniu na tablicy ogłoszeń. – Miasto pamięta o listach z podatkami, o podwyżkach, ale o bzdurnych rzeczach, że chcą nam zaszkodzić, o tym nie pamiętają – mówi Michał Dusza, którego dom znajduje się w odległości około 40-45 m, od planowanego masztu.

Drążąc sprawę informowania mieszkańców o planowanej inwestycji budowy masztu o wysokości blisko 44 metrów z 11 antenami, kwestię tę wyjaśniła Agata Koba, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Jaśle. – 21.11.2023 r. wysłaliśmy do przewodniczącego osiedla Gądki pismo z zawiadomieniem o wszczęciu postępowania. Przewodniczący Bogusław Kopeć pisemnie potwierdził, że data wywieszenia zawiadomienia to 23.11.2023 r., natomiast data zdjęcia zawiadomienia to: 11.12.2023 r. Pismo zawiadamiające o wydaniu decyzji o ustaleniu lokalizacji inwestycji celu publicznego wysłane zostało 22.01.2024 r. Przewodniczący osiedla potwierdził pisemnie, że zawiadomienie zostało wywieszone 24.01.2024 r., a zdjęte: 29.02.2024 r. – mówi A. Koba i dodaje. – Dodatkowo zawiadomienia wywieszone były przez okres 14 dni na tablicy ogłoszeń w siedzibie Urzędu Miasta w Jaśle oraz na stronie Biuletynu Informacji Publicznej Urzędu Miasta w Jaśle. Natomiast informacja w sprawie wniosku złożonego przez firmę P4 Sp. z o.o., którą otrzymaliśmy od Starostwa Powiatowego w Jaśle, jako strony prowadzącej postępowanie, zawieszona została na tablicach ogłoszeniowych osiedla Jasło-Gądki 3 kwietnia br. przez funkcjonariuszy Straży Miejskiej w Jaśle. O wywieszeniu takiej informacji został poinformowany pan przewodniczący jeszcze w tym samym dniu. Otrzymał on także do wiadomości kopię informacji, która została wywieszona na tablicach.

To właśnie w kwietniu mieszkańcy osiedla Gądki po raz pierwszy zapoznali się z informacją o planowanej inwestycji. Nie kryli oburzenia, kiedy dowiedzieli się, że o wszystkim dużo wcześniej wiedział przewodniczący osiedla i ani razu nie wspomniał o tym, że takie ogłoszenia wywieszał. – W Listopadzie 2023 r. i lutym 2024 r., były wywieszane ogłoszenia na tablicach ogłoszeń na naszym osiedlu do wiadomości publicznej mieszkańców osiedla Gądki. Nie wspomniałem na spotkaniu z racji dynamicznego przebiegu spotkania, zamieszania jakie tam panowało oraz jego emocjonalnego przebiegu – tłumaczył się Bogusław Kopeć, przewodniczący osiedla Gądki w Jaśle. – Wiem również, że są ściągane ogłoszenia oraz plakaty z tablic przez mieszkańca naszego osiedla ( podane nazwisko -przyp. red.), który jest jaki jest, mieszkańcy doskonale go znają. Chciałbym przeprosić wszystkich, że nie poinformowałem ich osobiście, a jedynie zostało to rozwieszone na tablice do wiadomości mieszkańców, aby się zapoznali – dodał.

Mieszkańcy są przekonani, że wcześniej żadnych ogłoszeń informujących o planowanym przedsięwzięciu nie było. – Napisaliśmy od razu protest. Pod pismem zebraliśmy ponad 300 podpisów mieszkańców. To wszystko zostało złożone w Urzędzie Miasta, w Starostwie, do poseł Marii Kurowskiej, europosła Bogdana Rzońcy, Wojciecha Zająca i właściciela działki, który wydzierżawił ją operatorowi P4 – mówi M. Dusza. – Nie chcemy tego i najlepiej by było, gdyby to w tym miejscu nie powstało. Mamy tutaj tereny rekreacyjne, bardzo dużo osób starszych z dziećmi spaceruje. Każdy wie, jak to oddziałuje na zdrowie zwierząt. Nikt tego nie potwierdzi, bo wszyscy się zasłaniają przepisami – dodaje.

„Wieżę niech sobie weźmie na swój ogródek”

Głosów przeciwnych było wiele. Mieszkańcy mają żal, że nikt z Play’a się z nimi nie spotkał, aby porozmawiać. Nie chcą, aby ich uszczęśliwiano na siłę i zapowiedzieli, że zrezygnują z usług operatora w ramach protestu. – Mam kontakt z panami, którzy są fachowcami w Polsce. Oni mnie uświadomili w tym temacie i dzięki nim jestem świadoma jaki ma to wpływ na człowieka. Znam sytuację, gdzie w Poznaniu na przestrzeni roku, od kiedy postawili maszt na dachu na bloku, zmarło 33 osoby na choroby onkologiczne. Mam trochę lat i mogę za chwilę ze świata zejść, ale zostają tutaj dzieci i wnuki – mieszkanka osiedla. – Tego pana, właściciela działki trzeba pociągnąć do odpowiedzialności. Ciekawe gdzie mieszka, czy ma w swoim ogrodzie wieżę? Niech sobie ją weźmie, ale na swój ogródek. Jakim prawem?! – denerwuje się Marta Grodzicka, mieszkanka, której Play również oferował pieniądze za dzierżawę działki. – Rok temu w maju przyszła pani. Proponowała mi bardzo dużo, ale interesowała ją dzierżawa. Powiedziałam, że porozmawiam z dziećmi. Syn mi powiedział, żebym dała sobie spokój, bo to źle oddziałuje na ludzi. Napisałam jej wiadomość, że nie jestem zainteresowana. Stwierdzili, że będą szukać gdzieś indziej. Taki pan nie wie, że po jakimś czasie będzie musiał maszt sam rozebrać? – zaznacza pani Marta.

Budowa stacji bazowej? „W pełni zgodna z obowiązującymi przepisami”

W związku z tym, iż inwestycja wzbudza ogromny niepokój społeczny wśród mieszkańców osiedla Gądki, skontaktowaliśmy się z inwestorem, aby odniósł się do planowanego przez nich przedsięwzięcia. Uważają bowiem, że jest ono zgodne z obowiązującymi przepisami, a jednocześnie musi spełnić szereg restrykcyjnych wymogów dotyczących bezpieczeństwa, które bezwzględnie muszą dochować. – Wybór lokalizacji każdej nowej inwestycji poprzedzony jest szczegółowym procesem analizy, uwzględniającym wiele czynników m.in. pomiary jakości sygnału wykonywane w terenie, obciążenie sieci, zgłoszenia klientów dotyczące jakości usług, uwarunkowania terenu, czy wreszcie dostosowanie lokalizacji do siatki już istniejących stacji bazowych. Planowana stacja bazowa ma na celu polepszenie zasięgu i zwiększenie niezbędnej pojemności sieci, co umożliwi obsługę zwiększonego ruchu telekomunikacyjnego w okolicy i dostęp do najwyższej jakości usług telekomunikacyjnych, zarówno okolicznym mieszkańcom, jak i wszystkim innym użytkownikom, którzy nawet okazjonalnie znajdą się w jej zasięgu – wyjaśnia Michał Ciach, ekspert ds. Public Affairs P4 Sp. z o.o. Zapewnia, że inwestycja ta będzie podlegała obowiązkowym pomiarom pola elektromagnetycznego (PEM) realizowanym przez laboratorium akredytowane przez Polskie Centrum Akredytacji. Raport z pomiarów będzie dostępny dla każdego w bazie danych SI2PEM. – Według danych zawartych w SI2PEM (https://si2pem.gov.pl/stats/) średnia wartość PEM z pomiarów dla stacji bazowych wynosi poniżej 2 V/m przy obowiązujących normach wynikających z rozporządzenia Ministra Zdrowia do 28-61 V/m, a więc jest znacząco poniżej bezpiecznych limitów wynikających z rozporządzenia Ministra Zdrowia. W kontekście społecznym, warto również pamiętać, że wszystkie stacje bazowe telefonii komórkowej, w myśl obowiązujących przepisów, zaliczane są do tzw. inwestycji celu publicznego. Jest to szczególna kategoria inwestycji realizujących określoną funkcję społeczną, do których należą obok infrastruktury telekomunikacyjnej m.in. takie obiekty jak drogi publiczne, linii energetyczne, czy infrastruktura służąca zaopatrzeniu ludności w wodę. W przypadku stacji bazowych ich cel publiczny wynika przede wszystkim z podstawowej funkcji jakie realizują, a więc zapewnienia łączności, w tym dostępu do tak podstawowych usług jak łączność głosowa, SMS/MMS, dostęp do Internetu, możliwość realizacji połączeń na numery alarmowe czy lokalizacja w sytuacjach alarmowych. Każda funkcjonująca stacja bazowa zapewnia dostęp do tego rodzaju usług nawet kilku tysiącom unikalnych użytkowników dziennie, którzy znajdą się w jej zasięgu, podobnie będzie w przypadku realizacji planowanej inwestycji na osiedlu Gądki w Jaśle – tłumaczy M. Ciach.

Budowa instalacji telekomunikacyjnych wiązała się jeszcze do niedawna z koniecznością uzyskania przez inwestora uzyskania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla planowanych przedsięwzięć mogących znacząco lub potencjalnie znacząco oddziaływać na środowisko. Obecnie, zgodnie z przyjętym Rozporządzeniem Rady Ministrów z 5 maja 2022 r. zmieniające rozporządzenie w sprawie przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko – budowa, czy rozbudowa infrastruktury telekomunikacyjnej stanowi inwestycję celu publicznego i nie jest już poddawana ocenie ich oddziaływania na środowisko. Zmiany te podjęte zostały za czasów rządów PiS.

 Należy podkreślić, że obecnie istniejące regulacje prawne gwarantują skuteczny udział w obywatelom w postępowaniach administracyjnych dla masztów telekomunikacyjnych. Odbywa się w postępowaniu w przedmiocie: ustalenia lokalizacji inwestycji, decyzji o pozwoleniu na budowę, jak również istnieje możliwość zgłoszenia organowi ochrony środowiska nowo zbudowanej lub zmienionej w sposób istotny instalacji, z której emisja nie wymaga pozwolenia, mogącej negatywnie oddziaływać na środowisko – podkreśla Arkadiusz Chmielowski, radca prawny. – Każdy, komu przysługuje przymiot strony w postępowaniu w przedmiocie pozwolenia na budowę może czynnie w tym postępowaniu uczestniczyć, co wiąże się z możliwością weryfikacji dokumentacji postępowania, w tym projektu, możliwości składania wniosków, zgłoszenia żądań, czy tez wypowiedzenia się do zebranego w sprawie materiału dowodowego. Każdej ze stron przysługuje również prawo do zaskarżenia decyzji – dodaje.

20 maja br. Burmistrz Adam Kostrząb zwrócił się do operatora sieci komórkowej o rozważenie zmiany lokalizacji planowanego przedsięwzięcia, proponując działkę miejską oddaloną od zabudowań w kierunku północnym. – Zmiana lokalizacji stacji bazowej poprzez odsunięcie jej od istniejących budynków mieszkalnych na maksymalną odległość, która nie powodowałaby zakłócenia jakości odbieranego i przesyłanego sygnału pozwoliłaby ostudzić emocje oraz polubownie zrealizować przedmiotową inwestycję – argumentował A. Kostrząb. – W przypadku akceptacji nowej lokalizacji wieży antenowej zobowiązuje się do sprawnego przeprowadzenia procedury zawarcia umowy dzierżawy/najmu gruntu oraz postępowania w sprawie wydania decyzji o ustaleniu lokalizacji inwestycji celu publicznego – zapewnił. W rozmowie z jaslo4u.pl właściciel działki, na której planowana jest budowa stacji bazowej zaznaczył, że jeżeli technicznie będzie możliwe przeniesienie masztu na inną lokalizację, to jest skłonny się zgodzić.

Jak poinformowała nas pełnomocnik spółki, propozycja ta nie jest jednak brana pod uwagę, gdyż wiąże się m.in. z projektowaniem, pomiarami, uzyskiwaniem decyzji administracyjnych, a więc z czasem i kosztami. Miasto nie otrzymało jeszcze oficjalnej odpowiedzi w tym zakresie, niemniej inwestor uzyskał już pozwolenie na budowę.

 

Autor: Ilona Dziedzic

Zobacz artykuł z komentarzami na stronie portalu Jasło dla Ciebie – Jaslo4u.plLINK

Jest prawomocny wyrok NSA. Zarząd Powiatu w Jaśle musi powierzyć stanowisko dyrektora I LO Barbarze Wierdak-Cyboroń

Konkurs ogłoszony w maju 2019 r. na dyrektora I LO w Jaśle wygrała Barbara Wierdak-Cyboroń. Jednak Zarząd Powiatu w Jaśle dopatrzył się nieprawidłowości i zdecydował się na jego unieważnienie. Sprawa trafiła do sądu. Po prawie dwóch latach, przed Naczelnym Sądem Administracyjnym zapadł prawomocny wyrok, w konsekwencji którego Barbarze Wierdak-Cyboroń niezwłocznie powinno zostać powierzone na okres pięciu lat stanowisko dyrektora I LO w Jaśle.

Zarząd Powiatu w Jaśle w maju 2019 r. ogłosił konkurs na stanowisko dyrektora I Liceum Ogólnokształcącego. Swoją kandydaturę zgłosiły dwie osoby, w tym dotychczasowa dyrektor placówki- Barbara Wierdak-Cyboroń. Decyzję w tej sprawie podejmowała dwunastoosobowa komisja konkursowa, która wybrała ją na dyrektora szkoły. Tymczasem jeszcze w dniu konkursu rozpoczęły się liczne niezapowiedziane kontrole przeprowadzane przez pracowników starostwa z upoważnienia starosty. 27 sierpnia 2019 r. Zarząd Powiatu podjął uchwałę o unieważnieniu konkursu z powodu nieprawidłowości, które ich zdaniem mogły mieć wpływ na jego wynik, gdyż mieli wątpliwości co do prawidłowego wyłonienia przedstawicieli rady rodziców do komisji konkursowej. Pełnienie obowiązków dyrektora I LO na okres 10 miesięcy powierzono nauczycielowi Sebastianowi Styczyńskiemu.

Barbara Wierdak-Cyboroń postanowiła walczyć o swoje prawa w sądzie. Jednocześnie złożyła skargę do wojewody podkarpackiego, który uznał, że unieważnienie konkursu było niezgodne z prawem. 27 lutego 2020 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny rozpatrzył obie skargi – pani Barbary oraz wojewody stwierdzając nieważność uchwały Zarządu Powiatu w Jaśle dotyczącej unieważnienia konkursu na stanowisko dyrektora I LO w Jaśle. Zarząd Powiatu zdecydował się złożyć skargę kasacyjną do Najwyższego Sądu Administracyjnego w Warszawie. – Naczelny Sąd Administracyjny w Warszawie oddalił skargę kasacyjną Zarządu Powiatu w Jaśle od wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Rzeszowie stwierdzającego nieważność uchwały tego organu o unieważnieniu konkursu na stanowisko dyrektora I LO w Jaśle. Wyrok ten jest ostateczny i nie podlega zaskarżeniu, konkurs na stanowisko dyrektora, w którym wyłoniona została Pani Barbara Wierdak-Cyboroń został prawidłowo rozstrzygnięty. Według posiadanych przeze mnie informacji moja mocodawczyni zwróciła się z pismem do Zarządu Powiatu o podjęcie działań w celu dostosowania obecnej sytuacji do takiej, która będzie odpowiadać prawu, zgodnie ze wskazanymi wyrokami sądów administracyjnych – podkreśla radca prawny Arkadiusz Chmielowski, pełnomocnik Barbary Wierdak-Cyboroń. – Nadmieniam, że zgodnie z art. 63 ust. 10 ustawy Prawo oświatowe kandydatowi wyłonionemu w drodze konkursu nie można odmówić powierzenia stanowiska dyrektora. Sytuacja jest o tyle skomplikowana, iż w trakcie toczącego się postępowania Zarząd Powiatu w wyniku rozpisania kolejnego konkursu wyłonił kandydata i powierzył mu stanowisko dyrektora szkoły, pomimo, iż mógł skorzystać z innej przewidzianej prawem możliwości – dodaje.

Zarząd Powiatu zdecydował się 28 stycznia 2020 r. ogłosić konkurs na dyrektora I LO w Jaśle. Jedynym kandydatem, który zgłosił swoją kandydaturę w tym postępowaniu był Jacek Nawrocki, były dyrektor Szkoły Podstawowej nr 2 w Jaśle. Nie czekając na ogłoszenie wyroku WSA w Rzeszowie, kilka dni przez rozprawą zarząd powołał go na stanowisko dyrektora liceum. Teraz zarząd ma niemiały orzech do zgryzienia, bowiem według prawomocnego wyroku NSA – Barbarze Wierdak-Cyboroń powinni powierzyć niezwłocznie stanowisko dyrektora tej szkoły. Sama zainteresowana złożyła wniosek do Zarządu Powiatu w Jaśle o ustosunkowanie się do wyroku sądu z 16 lutego 2021 r. oddalającego jego skargę kasacyjną i wniosła o jak najszybsze powierzenie jej stanowiska dyrektora I LO w Jaśle.

 

Autor: Ilona Dziedzic

Zobacz artykuł z komentarzami na stronie portalu Jasło dla Ciebie – Jaslo4u.plLINK

„Droga” niezgody. Spór na linii wspólnoty mieszkaniowe – miasto

Mieszkańcy trzech wspólnot mieszkaniowych przy ul. Kościuszki wystąpili do sądu z wnioskami o zasiedzenie służebności gruntowej, a w przypadku jego odrzucenia, o ustanowienie drogi koniecznej oraz o ograniczenie dysponowania przez Miasto Jasło ich nieruchomością. Sprawa dotyczy działki miejskiej, która stanowi jedyny dojazd do garaży, miejsc postojowych i trzech bloków mieszkalnych. Brak reakcji miasta na konieczność remontu drogi oraz odmowa dzierżawy terenu na rzecz wspólnot, były jednym z powodów podjętych przez nich kroków.

Nie było reakcji, nie było pomocy – poszli do sądu

Spółdzielnia Mieszkaniowa PAX-Naftobudowa w Jaśle jako administrator, w imieniu mieszkańców trzech wspólnot mieszkaniowych przy ul. Kościuszki 55, 57 i 59, wielokrotnie od dłuższego czasu występowała do Miasta Jasła z prośbą o remont nawierzchni drogi, która formalnie ma status działki miejskiej. Niemniej to jedyny możliwy dojazd do ich nieruchomości, szczególnie, że od ul. Kościuszki w nawierzchni pojawiły się ogromne koleiny. Co więcej, mieszkańcy wspólnot prosili Urząd Miasta o wynajem tej działki lub sprzedaż zwracając uwagę na fakt, że na jej część znajdują się garaże oraz miejsca postojowe, z których głównie oni korzystają. Wyjaśniali, iż obawiają się, że właściciel sąsiedniej działki częściowo przebuduje ją, przez co stracą kilka miejsc na parkowanie pojazdów bądź urząd miasta odda w najem mieszkańcom bloku, który ma w pobliżu zostać wybudowany.

Mimo czerwcowych zapewnień (czerwiec 2023 r. – przyp. red.) o remoncie i poprawie stanu działki stanowiącej dojazd do posesji przez kierownika wydziału inwestycji, prace nie zostały podjęte. Jak wynika z pism z października ubiegłego roku przesłanych z miasta do spółdzielni PAX-Naftobudowa – remont został wstrzymany do czasu rozstrzygnięcia postępowania przez sąd, z uwagi na złożony wniosek o zasiedzenie służebności gruntowej, a w przypadku odmowy sądu o ustanowienie drogi koniecznej. Dodatkowo wystąpili do sądu o ograniczenie dysponowania działką miejską przez Miasto.

Bezprzetargowa sprzedaż 4 m działki zaniepokoiła mieszkańców

W czerwcu ubiegłego roku Rada Miejska w Jaśle podjęła uchwałę w sprawie bezprzetargowej sprzedaży działki miejskiej prywatnemu przedsiębiorcy na poprawę warunków zagospodarowania przyległej nieruchomości. To również zaniepokoiło mieszkańców i było przyczyną podjętych przez nich działań. – Droga dojazdowa do tych wspólnot oraz działka wokół bloków jest własnością miasta, które w trybie bezprzetargowym sprzedało część działki prywatnemu przedsiębiorcy. W związku z tym, wspólnoty złożyły sprawę do sądu o zasiedzenie służebności, ponieważ obawiają się, że stracą dojazd do swojego bloku – mówi Agnieszka Kozłowska prezes zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej PAX-Naftobudowa w Jaśle. – Wspólnoty nigdy nie uchylały się również od partycypowania w kosztach napraw drogi i terenu wokół bloków. Jeśli sprzedano część działki prywatnej osobie, to nie ma pewności, czy teren za blokiem przy garażach również nie zostanie sprzedany i mieszkańcy stracą jedyne miejsca postojowe. Nie wiemy również dlaczego nie ma zgody ani dobrej woli, aby sprzedać lub wydzierżawić ten teren wspólnotom – dziwi się pani prezes.

W spotkaniu naszej redakcji z mieszkańcami wspólnot uczestniczył także radny Krzysztof Czeluśniak. –Rozmawiałem z kierownikiem inwestycji Grzegorzem Witkowskim, który mi powiedział wprost, że nie będzie na ten temat rozmawiał dopóki są sprawy sporne i bez decyzji szefa nie będzie się wypowiadał. Tak jak tutaj się mówi, jest zakaz czegokolwiek w tym temacie. Póki sprawa jest w sądzie, oni nie zrobią nic. Nie może być tak, że mieszkańcy proszą, chcą się spotykać, a władza wykonawcza ma to daleko w nosie – uważa radny K. Czeluśniak. – Jest też punkt sporny przez tę inwestycję. Niech sobie ktoś buduje, bo jest właścicielem tej działki, ale niech się spotka z tymi mieszkańcami, niech negocjuje. Mógłby zrobić drogę z tej strony (od ul. Kochanowskiego przyp. red.), aby ludzie mieli dojazd i temat byłby załatwiony. Trzeba być człowiekiem, a nie pokazywać, że ja jestem wielki i nikt mi nic nie zrobi – dodaje.

Mieszkańcy podkreślają, że od ul. Kochanowskiego, jeżeli właściciel budynku, który kupił działkę od miasta ogrodzi teren, wówczas takie samochody jak śmieciarka, czy straż pożarna będą miały problem z wjazdem. – Byłam sytuacja, że na pierwszym piętrze kobieta zasłabła. Przyjechała straż pożarna z drabiną i nie zmieścili się, bo ten budynek trzeba byłoby zburzyć – mówi Roman Bartusiak, mieszkaniec jednej ze wspólnot. – Straż nie mogła dojechać. Udało się w końcu, ale wjechali od ul. Kościuszki – dodaje pan Roland.

 

fot. Google Maps

Mieszkańcy są zaskoczeni również zmianą znaków przy wjeździe i wyjeździe z nieruchomości. Przypominają, że od ponad 12 lat z dwóch stron znajdowały się znaki „zakaz wjazdu” oraz „nie dotyczy mieszkańców” co skutkowało nie wjeżdżaniem i nie parkowaniem pojazdów przez osoby nieuprawnione. Tymczasem w styczniu br. postawiono znaki „droga wewnętrzna”. Mieszkańcy się z tym nie zgadzają, gdyż nie ma dokładnego oznaczenia, którędy przebiega działka miejska.

„Wielokrotnie remontowaliśmy ten teren”

Burmistrz Ryszard Pabian uważa, że wniosek złożony do sądu przez wspólnoty o zasiedzenie służebności gruntowej jest kompletnie nieuzasadniony. – Mamy dowody w postaci pism, że wielokrotnie naprawialiśmy ten teren, aby mógł on służyć pod parkowanie pojazdów – nie kogo innego, tylko mieszkańcom tych bloków. Część terenu na działce miejskiej jest wynajmowana właścicielom garaży, więc to również jest dowód na to, że teren jest nasz. Naszym zdaniem wniosek o zasiedzenie jest nieuzasadniony. Nie dość, że mieszkańcy bezkosztowo korzystali z terenu parkując na nim swoje pojazdy, to teraz chcą odebrać miastu dysponowanie jego własnością – podkreśla. – Oprócz wniosku o zasiedzenie drogi, został złożony wniosek o zabezpieczenie w postaci ograniczenia możliwości dysponowania przez nas tym terenem. Natomiast 8 lutego sąd ten wniosek odrzucił. Mam nadzieję, że teraz przystąpi do rozpoznania wniosku o zasiedzenie służebności – mówi włodarz miasta.

Odniósł się również do kwestii sprzedaży działki miejskiej w trybie bezprzetargowym, będącej w bezpośrednim sąsiedztwie drogi. – Sprzedaż nieruchomości miejskiej odbyła się zgodnie z uchwałą Rady Miejskiej Jasła, bez ogłoszenia przetargu. Wykaz nieruchomości przeznaczonych do sprzedaży w trybie bezprzetargowym podany jest do publicznej wiadomości przez 3 tygodnie, zarówno na stronie Biuletynu Informacji Publicznej, jak i na stronie internetowej urzędu. Działkę, a tak naprawdę czterometrowy pas, sprzedaliśmy przede wszystkim dlatego, aby poprawić gospodarowanie znajdującej się obok nieruchomości, która należy do prywatnego przedsiębiorcy. Ma on w planach przeprowadzenie modernizacji budynku, natomiast było to niemożliwe, ze względu na to, iż ściana budynku była w granicy działki. Teren został poszerzony o 4 m, a więc pozwala to przedsiębiorcy chociażby na wstawienie okna – wyjaśnia burmistrz R. Pabian.

Miasto ma swoje plany..

Miasto ma pewne plany dotyczące zmiany zagospodarowania działki, na której zależy mieszkańcom wspólnot przy ul. Kościuszki w Jaśle. – Chcemy tam urządzić zorganizowane miejsca postojowe, w taki sposób, żeby również mieszkańcy bloków mogli z nich korzystać. Będzie to teren urządzony, nie będzie problemu z dziurami, gdyż nawierzchnia zostanie utwardzona. Projekt pokaże, ile miejsc postojowych tam powstanie. Garaże, które stoją na działce miejskiej, prawdopodobnie zostaną zlikwidowane. Przede wszystkim inwestycja ma służyć urządzeniu tego terenu, a także rozwiać wątpliwości, czyj jest to teren. Obecnie jest to nieuporządkowane, stąd są problemy z wjazdem i wyjazdem – tłumaczy R. Pabian.

Burmistrz przyznaje, że nie jest zainteresowany sprzedażą działki 2046/9 biegnącej wzdłuż garaży. – Mieszkańcy bloków mają przejazd pomiędzy blokami, natomiast pozostałe tereny to własność miasta. Nigdy, nie zabroniliśmy nikomu korzystania z wjazdu oraz wyjazdu przez działkę miejską. Natomiast nie jest w porządku to, że wjazd od ul. Kościuszki i Kochanowskiego został utrudniony osobom spoza osiedla, mimo iż jest to droga miejska. W ten sposób stała się ona, tak naprawdę, drogą wyłącznie dla mieszkańców tych bloków – wyjaśnia. Odniósł się również do kwestii remontu nawierzchni „drogi” stanowiącej dojazd do ich nieruchomości. – Nie zawsze mamy możliwość znalezienia środków na wykonanie wszystkich działań, o które wnoszą mieszkańcy. Nie jest to odosobniony przypadek i nie tylko mieszkańcy bloków przy ul. Kościuszki czekają na swoją kolej. Niestety, musimy obracać się w tym budżecie jaki mamy – tłumaczy R. Pabian. – Po tym, jak wspólnoty wniosły do sądu wnioski o zasiedzenie służebności gruntowej, jak również o ograniczenie dysponowania działką, wstrzymaliśmy się z wszelkimi pracami – podkreśla burmistrz Jasła.

Adwokackim okiem

O komentarz w sprawie poprosiliśmy adwokata Tymoteusza Skrzypka z Kancelarii Adwokackiej w Jaśle, aby odpowiedział, czy z punktu widzenia przepisów prawa dobrze się stało, że mieszkańcy wnieśli sprawę do sądu o uregulowanie dojazdu. – Zdecydowanie tak, analiza sprawy wskazuje, że dojazd do bloków nie jest uregulowany. Działka miejska 2046/9 jest w kształcie podkowy, prawie w całości okalającej bloki 55, 57 i 59, tak więc kwestia dojazdu w którymś momencie musi zostać prawnie rozwiązana – wyjaśnia. Odniósł się również do wniosku złożonego przez mieszkańców do sądu dotyczącego zasiedzenia służebności gruntowej lub ustanowienia drogi koniecznej. – To dwa różne postępowania, najbardziej korzystne z punktu widzenia mieszkańców byłoby zasiedzenie służebności przejazdu i przechodu, ale tu trzeba spełnić przesłanki, natomiast w sprawie o ustanowienie drogi koniecznej sąd nie może pozostawić nieruchomości bez dojazdu, musi go wskazać, tak więc finalnie mieszkańcy uzyskają prawny dojazd – jest przekonany. Co więcej, zdaniem adwokata T. Skrzypka, Urząd Miasta w Jaśle nie miał odebranych możliwości w dysponowaniu swoją własnością, w tym prowadzenia remontu nawierzchni. – Z informacji uzyskanych do zaopiniowania niniejszej sprawy nie wynika, ażeby sąd wydał tymczasowe rozstrzygnięcie (zabezpieczenie na czas trwania procesu) nakazujące lub zakazujące dokonywania czynności, co ani na wcześniejszym etapie, ani tym bardziej teraz nie ogranicza właściciela w możliwości prowadzenia prac remontowych – dodaje na koniec.

WSA unieważnił uchwałę Zarządu Powiatu w Jaśle

W czwartek Wojewódzki Sąd Administracyjny w Rzeszowie rozpatrzył skargi pani Barbary Wierdak-Cyboroń oraz wojewody podkarpackiego w sprawie uchwały Zarządu Powiatu w Jaśle unieważniającej konkurs na dyrektora I LO. Sąd w całości ją uchylił i obciążył zarząd kosztami sądowymi. Wyrok jest nieprawomocny.

Wracamy do tematu unieważnionego konkursu na dyrektora I Liceum Ogólnokształcącego w Jaśle ogłoszonego 9 maja ubiegłego roku przez Zarząd Powiatu w Jaśle. 2 lipca dwunastoosobowa komisja konkursowa, która dokonywała oceny kandydatów wyłoniła Barbarę Wierdak-Cyboroń na stanowisko dyrektora szkoły.

Niedługo jednak trwała jej satysfakcja i radość z pozytywnie rozstrzygniętego konkursu, bowiem tego samego dnia zaczęły się niezapowiedziane kontrole w liceum, przeprowadzone przez pracowników starostwa z upoważnienia starosty jasielskiego. 27 sierpnia 2019 r. Zarząd Powiatu w Jaśle podjął uchwałę o unieważnieniu konkursu z powodu nieprawidłowości, które mogły mieć wpływ na jego wynik. – „Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Edukacji Narodowej z dnia 8 kwietnia 2010 r. w sprawie regulaminu konkursu na stanowisko dyrektora publicznej szkoły lub publicznej placówki oraz trybu pracy komisji konkursowej zostały wskazane uchybienia. Konsekwencją powyższych uchybień jest nieprawidłowy wybór przedstawicieli Rady Rodziców I LO w Jaśle, a tym samym stanowi to uchybienie, które miało wpływ na wynik konkursu”- czytamy w uzasadnieniu uchwały unieważniającej konkurs.

Z decyzją zarządu nie zgodziła się Barbara Wierdak- Cyboroń uznając tę uchwałę za niezgodną z prawem. Co więcej, złożyła skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Rzeszowie. O sprawie powiadomiła również wojewodę podkarpackiego, która po zapoznaniu się ze sprawą uznała, że unieważnienie konkursu było niezgodne z prawem. Wczoraj WSA rozpatrzył obie skargi, zarówno Barbary Wierdak-Cyboroń, jak również wojewody i podjął decyzję o unieważnieniu uchwały zarządu powiatu dotyczącej unieważnienia konkursu na stanowisko dyrektora I LO w Jaśle.

– Wczoraj w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Rzeszowie zapadł wyrok w sprawie uchwały Zarządu Powiatu w Jaśle dotyczącej unieważnienia konkursu na stanowisko dyrektora I LO w Jaśle z powodu innych nieprawidłowości, które mogły mieć wpływ na wynik konkursu. Wyrokiem tym Wojewódzki Sąd Administracyjny stwierdził nieważność uchwały 110/19 z dnia 27 sierpnia 2019 r. Tym samym sąd uwzględnił skargi pani Barbary Wierdak-Cyboroń oraz wojewody podkarpackiego rozpoznawane łącznie na tej samej rozprawie – mówi radca prawny Arkadiusz Chmielowski pełnomocnik Barbary Wierdak-Cyboroń. – Wojewódzki Sąd Administracyjny uznał, że nawet, jeżeli nieprawidłowości dotyczące wyboru Rady Rodziców wskazywane przez Zarząd Powiatu w Jaśle zaistniały, to nie miały one wpływu na wynik konkursu. W chwili obecnej wyrok jest nieprawomocny. Czekamy na to, aby się uprawomocnił i wówczas będziemy podejmować dalsze kroki prawne. Na ten moment jest za wcześnie, aby o tym mówić – dodaje radca prawny. WSA obciążył zarząd powiatu kosztami postępowania sądowego.

Mimo wielokrotnych prób skontaktowania się ze starostą jasielskim Adamem Pawlusiem, nie udało nam się z nim porozmawiać. Jakie zatem zarząd powiatu podejmie kroki, o tym dowiemy się w najbliższym czasie. Wyrok jest nieprawomocny, a więc stronie przysługuje wniesienie skargi kasacyjnego do Naczelnego Sądu Administracyjnego w ciągu 30 dni od dnia doręczenia orzeczenia wraz z uzasadnieniem.

 

Autor: Ilona Dziedzic

Zobacz artykuł z komentarzami na stronie portalu Jasło dla Ciebie – Jaslo4u.plLINK

Sąd uchylił decyzję prokuratury o umorzeniu śledztwa w sprawie zakażeń salmonellą

Sąd Rejonowy w Jaśle uchylił decyzję prokuratury o umorzeniu śledztwa w sprawie sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób. W tym przypadku dotyczy to licznych zatruć pokarmowych wywołanych salmonellą głównie wśród dzieci uczęszczających do prywatnych przedszkoli na terenie Jasła, którym posiłki dostarczane były przez dwa lokale gastronomiczne działające w mieście. – Sąd uznał, że umorzenie było przedwczesne i należy uzupełnić materiał dowodowy o zlecone czynności – wyjaśnia prokurator Grażyna Krzyżanowska.

Latem ubiegłego roku w czterech prywatnych przedszkolach prowadzonych na terenie Jasła wśród dzieci wybuchło ognisko zatruć pokarmowych. Salmonellę potwierdzono u 40 przedszkolaków, objawy pojawiły się również u pracowników placówek. U kilkorga dzieci konieczna była hospitalizacja. O sprawie wystąpienia zakażeń salmonellą powiadomiono Powiatową Stację Sanitarno-Epidemiologiczną w Jaśle, która przeprowadziła kontrole w lokalach gastronomicznych dostarczających żywność do prywatnych przedszkoli, jak również w samych placówkach.

Sanepid podejrzewał, że przyczyną zakażenia mogło być skażenie żywności lub nosiciel bakterii. Powiatowy Inspektorat Weterynarii w Jaśle sprawdził fermę kur, z której pochodziły jajka trafiające do lokali gastronomicznych. Badania nie wykazały, aby ona była źródłem zakażenia. Sanepid ostatecznie zawiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa polegającego na sprowadzeniu niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób w wielkich rozmiarach poprzez wyrabianie lub wprowadzanie do obrotu szkodliwych dla zdrowia substancji, środków spożywczych lub innych artykułów powszechnego użytku. Sprawę również badano pod kątem produkcji lub wprowadzania do obrotu środka spożywczego powszechnie spożywanego szkodliwego dla zdrowia lub życia człowieka.

Prokuratura Rejonowa w Jaśle postanowiła umorzyć śledztwo w tej sprawie, z uwagi na brak danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa. Na tę decyzję do sądu wpłynęło zażalenie ze strony dwóch rodziców dzieci. Sąd Rejonowy w Jaśle rozpatrzył 1 lutego br. zażalenie strony pokrzywdzonej. – Sąd uchylił postanowienie prokuratury w zakresie umorzenia śledztwa i przekazał sprawę do dalszego prowadzenia z wytycznymi – podkreśla adwokat Maciej Łach, pełnomocnik jednej z rodzin. – Zdaniem sądu decyzja o umorzeniu śledztwa była przedwczesna na tym etapie – dodaje.

Jak podkreśla adwokat reprezentujący jedną z pokrzywdzonych rodzin, w momencie, kiedy doszło do zatrucia chłopiec miał 4 lata i trafił do jasielskiego szpitala. – Stan chłopca był poważny. Wystąpiła u niego biegunka, wymioty oraz gorączka. Konieczna była jego hospitalizacja, która trwała kilka dni, niemniej przez dwa miesiące do końca sierpnia 2021 r. musiał przebywać w izolacji domowej, z uwagi na wyniki badań wykonane przez Sanepid, które wykazały, że dziecko wciąż było nosicielem salmonelli – tłumaczy adwokat M. Łach. – Rodzice przede wszystkim chcą dociec prawdy i ustalić, kto za to odpowiada – kwituje pełnomocnik.

 

Autor: Ilona Dziedzic

Zobacz artykuł z komentarzami na stronie portalu Jasło dla Ciebie – Jaslo4u.plLINK